Obudziłam się na łóżku w jakimś
pokoju. Nie wiedziałam gdzie jestem. Bałam się. Głowa mnie strasznie
bolała.
Postanowiłam wstać. Zobaczyłam że są
otwarte drzwi, chyba do toalety. Poszłam tam nie wiadomo po co. Na szczęście
nikogo tam nie było. Zapaliłam światło zamknęłam drzwi i usiadłam na ziemi.
Zaczęłam płakać, naprawdę się bałam. Myślałam że jestem w domu tamtego faceta,
że mi coś zrobił i zostawił na tym łóżku. Po chwili zorientowałam się, że
leci mi z nosa krew, więc wzięłam chusteczkę leżącą na stoliku w toalecie i
wytarłam nos. Po chwili zobaczyłam czyjąś twarz w szybce od drzwi ,
przestraszyłam się. Osoba zapukała, ale ja się nie odezwałam.... zemdlałam...
Znowu obudziłam się na tym
samym łóżku ale obok na fotelu ktoś siedział, kojarzyłam tę postać ,
ale nie wiedziałam skąd. Próbowałam sobie przypomnieć. Po chwili mnie
olśniło. Osoba się do mnie uśmiechnęła widząc, że już nie mam zamkniętych
oczu.
-Cześć. - powiedział - Jak się czujesz ? -
zapytał z troską na twarzy.
-Cz-cz-eść - powiedziałam jąkając się z wrażenia.
- d-d-obrze - głowa mnie trochę bolała, ale mniejsza o to.
-Nie bój się - powiedział uśmiechając się, po
czym usiadł koło mnie. - Jestem Andy Biersack , a ty jak się nazywasz ?
- N-n-nie boję się, tylko jestem w szoku i tak
wiem, że jesteś A-a-andy B-b... - nie pozwolił mi dokończyć
-Uspokój się, wszystko będzie dobrze. - powiedział i
znowu się uśmiechnął , ach ten jego uśmiech , uwielbiam go !- Powiesz jak się
nazywasz?
-Jestem Amy Rogers - powiedziałam.
- Ładnie. Jesteś może głodna ? - zapytał , och
jaki on troskliwy ;3
- Może troszeczkę. - odpowiedziałam nieśmiało.
- No to chodź za mną - powiedział , po czym podał
mi rękę abym wstała.
... Przy posiłku w jadalni ...
- Tak właściwie... To co ja tu robię ? -
zapytałam bo nie wiedziałam.
- Słuchaj , to było tak ... Poszedłem na spacer i
zobaczyłem, że trzej mężczyźni stoją nad jakimś człowiekiem, wtedy chciałem
zadzwonić na policję ale wiedziałem, że jest na to za późno. Ogarnąłem, że oni
raczej to takie cioty więc sobie z nimi poradziłem. Jak już załatwiłem z nimi
sprawę to wziąłem cię na ręce i poszedłem z tobą do domu , a dalej to chyba już
wiesz. - opowiedział mi. - Bałem się o ciebie, bałem się, że cię skrzywdzą. -
on się o mnie bał !
- Aleee... Byłam ubrana , tak ? - zapytałam nieśmiało.
-Widziałem , że próbują z ciebie
ściągnąć bluzkę, ale im przerwałem tą "ceremonię" . - odpowiedział
- Dziękuje Ci – powiedziałam uśmiechając się do
Andy’ego, nadal nie mogłam uwierzyć, że jestem u niego w domu... 'zaczęłam płakać'... Andy gdy to zauważył odrazu do mnie podszedł i przytulił mówiąc:
-Ey, mała wszystko będzie dobrze , zobaczysz. Proszę nie płacz . - wtuliłam się w jego ramię jeszcze bardziej i poczułam zapach jego zajebistych perfum... zasnęłam...
...
* Jestem po prostu świetna że co chwila zasypiam , ehhh , okazuje się , że siedzenie do 3 w nocy nie jest dobrym pomysłem. *
- Jak się spało , hmm ?
- O Jezu , dobrze , ale tak właściwie ile ja spałam ?
- Hmmm... godzinę, może dwie. Heh - zaśmiał się pod nosem , ale to usłyszałam.
- Z czego się śmiejesz , hmm?
-Z niczego - i znowu się zaśmiał.
- Spowiadaj mi tu się ! - krzyknęłam po czym się zaśmiałam. Teraz już oboje nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu XD
- Oj , no bo ty straaaasznie dużo śpisz. - opuścił głowę żebym nie zauważyła że się śmieje.
- Już taka jestem . - pokazałam język żartobliwie, znowu zaczęliśmy się śmiać.
- Oj to ty taka jesteś... ja Ci ratuję życie , a ty mi język pokazujesz ? - momentalnie do mnie podbiegł i zaczął mnie łaskotać ... *O nieeeee!* pomyślałam.
- Haha, nie... hah, proszę, hahaha, przestań hah-hahaha, ...
- Obiecaj , że będziesz już grzeczna to cię puszczę - powiedział, po czym zrobił wyszczerz.
- Haha- hah ... dobra obiecuje, ale mnie już puść!
- No i tak ma być ... Ehh zmęczony już jestem. - położył się koło mnie
- Ja też.
-Ey, mała wszystko będzie dobrze , zobaczysz. Proszę nie płacz . - wtuliłam się w jego ramię jeszcze bardziej i poczułam zapach jego zajebistych perfum... zasnęłam...
...
* Jestem po prostu świetna że co chwila zasypiam , ehhh , okazuje się , że siedzenie do 3 w nocy nie jest dobrym pomysłem. *
- Jak się spało , hmm ?
- O Jezu , dobrze , ale tak właściwie ile ja spałam ?
- Hmmm... godzinę, może dwie. Heh - zaśmiał się pod nosem , ale to usłyszałam.
- Z czego się śmiejesz , hmm?
-Z niczego - i znowu się zaśmiał.
- Spowiadaj mi tu się ! - krzyknęłam po czym się zaśmiałam. Teraz już oboje nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu XD
- Oj , no bo ty straaaasznie dużo śpisz. - opuścił głowę żebym nie zauważyła że się śmieje.
- Już taka jestem . - pokazałam język żartobliwie, znowu zaczęliśmy się śmiać.
- Oj to ty taka jesteś... ja Ci ratuję życie , a ty mi język pokazujesz ? - momentalnie do mnie podbiegł i zaczął mnie łaskotać ... *O nieeeee!* pomyślałam.
- Haha, nie... hah, proszę, hahaha, przestań hah-hahaha, ...
- Obiecaj , że będziesz już grzeczna to cię puszczę - powiedział, po czym zrobił wyszczerz.
- Haha- hah ... dobra obiecuje, ale mnie już puść!
- No i tak ma być ... Ehh zmęczony już jestem. - położył się koło mnie
- Ja też.
Wyciągnęłam mój telefon z kieszeni i spojrzałam na zegarek w telefonie… *OMG !!! Jest już 23:30 , a ja z domu
wychodziłam o 14:30 , rodzice mnie zabiją !!!* … Przestraszyłam się , ale nie
dałam po sobie tego poznać tylko powiedziałam :
-Chyba muszę już iść do domu…
- Zwariowałaś , jest za późno! – powiedział
śmiejąc się – Zrobimy tak , tę noc spędzisz u mnie , a jutro odprowadzę Cię do domu. Ok ?
- No ale rodzice mnie zabiją! ...' i tak nie mam po co żyć ' - to powiedziałam ciszej , prawie bezgłośnie, lecz usłyszał.
- Eyy , nie martw się , będzie dobrze. Mała proszę cię nie mów tak więcej. Masz po co żyć... - zaczęłam płakać... pomyślałam co się stanie jak wrócę do domu... o tych krzykach w domu ... o tych wyzwiskach ... zaczęłam głośniej płakać.
- Proszę nie płacz. Zobaczysz , że wszystko się ułoży. Jak chcesz możesz mi powiedzieć co się stało, ale wcześniej mam do ciebie prośbę... Czy możesz pokazać mi swoje ręce?
- C-coo?! - wybiegłam z pokoju szukając wyjścia z willi ... znalazłam .
...
Szybko biegłam przed siebie sprawdzając czy Andy nadal jest za mną... Boże ... nikomu nie mogę pokazać moich rąk , nikomu! Krzyczałam do siebie w myślach. Wbiegłam do jakiegoś lasu, lecz po chwili upadłam i chyba skręciłam sobie kostkę ... zaczęłam strasznie płakać , ale potem pomyślałam , że Andy może być w pobliżu i mnie usłyszeć. Próbowałam wstać , ale gdy się podniosłam i spróbowałam biec ból był nie do opisania... krzyknęłam z bólu tak głośno , że już po prostu czułam, że Andy zaraz przyjdzie... Usiadłam i zaczęłam strasznie płakać ... Już nie obchodziło mnie to czy mnie znajdzie czy nie, ja po prostu teraz chciałam umrzeć...
- Amy ! Gdzie jesteś ... -słyszałam głos Andy'ego .
Szybko wstałam , ale nie mogłam nawet iść... znowu krzyk ...
...
Znowu sen
...
~
Mam nadzieję , że podoba wam się nowy rozdział w którym niestety jest wiele niejasności , tak wiem , że pisałam ciągle że dodam nowy ,ale jakoś nie miałam czasu żeby go kontynuować, więc przepraszam ;-; .Obiecuję że teraz częściej będę dodawać posty :*
- No ale rodzice mnie zabiją! ...' i tak nie mam po co żyć ' - to powiedziałam ciszej , prawie bezgłośnie, lecz usłyszał.
- Eyy , nie martw się , będzie dobrze. Mała proszę cię nie mów tak więcej. Masz po co żyć... - zaczęłam płakać... pomyślałam co się stanie jak wrócę do domu... o tych krzykach w domu ... o tych wyzwiskach ... zaczęłam głośniej płakać.
- Proszę nie płacz. Zobaczysz , że wszystko się ułoży. Jak chcesz możesz mi powiedzieć co się stało, ale wcześniej mam do ciebie prośbę... Czy możesz pokazać mi swoje ręce?
- C-coo?! - wybiegłam z pokoju szukając wyjścia z willi ... znalazłam .
...
Szybko biegłam przed siebie sprawdzając czy Andy nadal jest za mną... Boże ... nikomu nie mogę pokazać moich rąk , nikomu! Krzyczałam do siebie w myślach. Wbiegłam do jakiegoś lasu, lecz po chwili upadłam i chyba skręciłam sobie kostkę ... zaczęłam strasznie płakać , ale potem pomyślałam , że Andy może być w pobliżu i mnie usłyszeć. Próbowałam wstać , ale gdy się podniosłam i spróbowałam biec ból był nie do opisania... krzyknęłam z bólu tak głośno , że już po prostu czułam, że Andy zaraz przyjdzie... Usiadłam i zaczęłam strasznie płakać ... Już nie obchodziło mnie to czy mnie znajdzie czy nie, ja po prostu teraz chciałam umrzeć...
- Amy ! Gdzie jesteś ... -słyszałam głos Andy'ego .
Szybko wstałam , ale nie mogłam nawet iść... znowu krzyk ...
...
Znowu sen
...
~
Mam nadzieję , że podoba wam się nowy rozdział w którym niestety jest wiele niejasności , tak wiem , że pisałam ciągle że dodam nowy ,ale jakoś nie miałam czasu żeby go kontynuować, więc przepraszam ;-; .Obiecuję że teraz częściej będę dodawać posty :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz